Kiedy obudzono nas w pociągu na
śniadanie i kiedy spojrzeliśmy za okno, okazało się że Indie, choć mini odorek
pozostał, nie muszą kojarzyć się z szeroko rozumianym bałaganem i burdelikiem
:)
Południe okazało się zupełnie
inne niż Indie, które poznaliśmy na Północy. Przede wszystkim za sprawą
wszechobecnych palm zrobiło się o wiele bardziej wakacyjnie, co w pierwszej
chwili mnie skojarzyło się z Piratami z Karaibów :)
Porównanie jednak nie było
zupełnie oderwane od rzeczywistości, bo jeśli mówimy o piratach to mamy na
myśli wielkie żaglowce przemierzające bezkresy oceanów. A jeśli żaglowce, to na
pewno wielcy żeglarskiego świata, w tym Vasco da Gama, który został pochowany w
jednym z kościołów w Forcie Kochin.
W samym Forcie Kochin, gdzie
ostatecznie zatrzymaliśmy się na 2 noce, było też bardziej europejsko i tutaj,
jak chyba nigdzie dotąd, było widać wpływy wieloletniej obecności Brytyjczyków
w Indiach.
Było też bardziej turystycznie
niż we wszystkich miejscach, które do tej pory widzieliśmy – mnóstwo małych
urokliwych kawiarenek, restauracyjek i pokoi do wynajęcia, w których można było
do woli przebierać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz