sobota, 23 listopada 2013

Kochin – uciec jak najdalej od Północy!

Kiedy obudzono nas w pociągu na śniadanie i kiedy spojrzeliśmy za okno, okazało się że Indie, choć mini odorek pozostał, nie muszą kojarzyć się z szeroko rozumianym bałaganem i burdelikiem :)

Południe okazało się zupełnie inne niż Indie, które poznaliśmy na Północy. Przede wszystkim za sprawą wszechobecnych palm zrobiło się o wiele bardziej wakacyjnie, co w pierwszej chwili mnie skojarzyło się z Piratami z Karaibów :)




Porównanie jednak nie było zupełnie oderwane od rzeczywistości, bo jeśli mówimy o piratach to mamy na myśli wielkie żaglowce przemierzające bezkresy oceanów. A jeśli żaglowce, to na pewno wielcy żeglarskiego świata, w tym Vasco da Gama, który został pochowany w jednym z kościołów w Forcie Kochin.


W samym Forcie Kochin, gdzie ostatecznie zatrzymaliśmy się na 2 noce, było też bardziej europejsko i tutaj, jak chyba nigdzie dotąd, było widać wpływy wieloletniej obecności Brytyjczyków w Indiach.

Było też bardziej turystycznie niż we wszystkich miejscach, które do tej pory widzieliśmy – mnóstwo małych urokliwych kawiarenek, restauracyjek i pokoi do wynajęcia, w których można było do woli przebierać :)



Ciekawostką jest to, że o godzinie 23.30 zamykane jest tutaj kompletnie wszystko – zarówno lokale jak i wejścia do wszystkich hoteli czy kwater, więc chcąc nie chcąc musieliśmy wrócić do siebie i czymś się zająć :) Długo się nie zastanawiając wylądowaliśmy na dachu naszego hotelu, gdzie spędziliśmy jeszcze trochę czasu gaworząc i podziwiając idealną pełnię Księżyca!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz