poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Magia kolarstwa „od kuchni”


Katowice, 6 sierpnia 2014, meta etapu 71. Tour de Pologne

- Kto to? Znacie go? Na mnie nie patrzcie, ale zobaczymy co powie o nim pan Google? – tak mniej więcej zabrzmiały słowa Tomasza Jarońskiego, kiedy spojrzeli na niego wszyscy zgromadzeni wokół którzy oglądali finisz etapu w klubie wyścigu.

Wielkim triumfatorem, który na metę wpadł z prędkością 81 km/h, okazał się Belg – Jonas Van Genechten, który sam chyba też nie do końca wierzył, że mu się udało, a zaraz po przejechaniu linii mety powiedział, że to najważniejsze zwycięstwo w jego karierze.


Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że to właśnie oddaje dla mnie piękno kolarstwa. Tą niesamowitą magię kolorowego peletonu. Ruletki, gdzie wszystko może się zdarzyć, a czarnym koniem może okazać się każdy – bez względu na to czy jego nazwisko nie schodzi z ust komentatorów, czy także oni muszą posiłkować się Googlem :)




Oczywiście nie jestem obiektywny, bo sam na rowerze jeżdżę „od zawsze” i zupełnie nie rozumiem fascynacji 22 facetami biegającymi za piłką, dlatego pewnie nie zrozumieją mnie Ci którzy nie widzą niczego porywającego w setkach facetów w obcisłych ciuszkach katujących się na 20 procentowych podjazdach :)
Jednak największa frajda jest wtedy, kiedy ma się możliwość być jednym z trybików całej tej organizacyjnej machiny. Tak właśnie było, kiedy w 2010 roku Tour de Pologne pierwszy raz gościł w Dąbrowie. Przygotowywałem wtedy m.in. informacje i ciekawostki o mieście, które później zostały przekazane komentatorom wyścigu.

Nie uwierzycie jaką satysfakcją było dla mnie to, kiedy po całym dniu wróciłem do domu, siadłem na kanapie i włączyłem Eurosport żeby zobaczyć powtórkę i wreszcie zobaczyć jak to wszystko wyglądało i w momencie, kiedy śmigłowiec z kamerą przelatywał nad Pogoriami, Górką Gołonoską czy Centrum komentatorzy zaczęli opisywać Dąbrowę „moimi słowami”. Zupełnie jak gdyby odczytywali słowo w słowo to, co tydzień przed wyścigiem im przygotowałem.





Niby pierdoła, ale świadomość tego że dołożyło się do tego wszystkiego swoje 3 grosze jest naprawdę fajna. A dodatkowo świadomość, że cytują Cię takie „komentatorskie osobistości” jak Tomasz Jaroński i Krzysztof Wyrzykowski – po prostu bezcenna! A za resztę swojego kolarskiego sprzętu zapłacisz kartą Mastercard :)




PS. Autorem wszystkich (poza przedostatnim) jest Michał Radka. Mam nadzieję, że kawka w doborowym towarzystwie smakowała :)

foto: Damian Rutkowski

5 komentarzy:

  1. Ja Cię trochę rozumiem... ale wolę kosza :-)
    Zdjęcia super, brawo dla p. Michała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, w takim razie od tej jesieni będziesz miała okazje kibicować naszym koszykarzom MKSu, którzy zaczynają sezon w koszykarskiej ekstraklasie :) Coś czuję, że będzie szał :)

      Usuń
    2. Dokładnie! Tyle sezonów czekałam na tą ekstraklasę. Ile nerwów straciłam, ile przekleństw wypowiedziałam... aż strach pomyśleć :-)

      Mam pewne obawy, ale już się nie mogę doczekać.

      Usuń
  2. Kawka smakowała ... jeszcze raz dzięki że mogłem być bliżej wyścigu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, jak coś polecam się na przyszłość :) No i dziękuję za zdjęcia.

      Usuń