Czy jesteśmy sami w kosmosie? Co było pierwsze: jajko czy
kura? Dlaczego wyginęły dinozaury? Czy złoty pociąg spod Wałbrzycha naprawdę
istnieje? Pytania, na które ludzkość do dziś nie znalazła odpowiedzi można
mnożyć w nieskończoność. Bez wątpienia można jednak przyjąć, że nawet jeśli te
odpowiedzi się pojawiają, trudno uznać je za jednoznaczne.
Podobnie sytuacja ma się z pytaniem: czy wyjazd z małym
dzieckiem na drugi koniec świata to prosty sposób na wakacje życia czy raczej sprawdzona
recepta na udrękę życia?
My jeszcze nie wiemy, ale postanowiliśmy to sprawdzić i
zapowiada się naprawdę ciekawie. Bo jak może być inaczej, jeśli najmłodszy
uczestnik wyprawy, a za razem jej kierownik, w ciągu 24 godzin od wyjścia z
domu zdążył już pierwszy raz w życiu jechać pociągiem, pierwszy raz w życiu
odwiedzić Warszawę, pierwszy raz lecieć samolotem czy pierwszy raz w życiu
jechać autobusem i do tego w Wietnamie?
Dla nas też jest to pierwszy raz, kiedy w plecakach część
wiśniówki ustąpiła miejsca butelkom na mleko, a całe doły plecaków są tak
wypchane pieluchami, że jeśli nie daj Boże, wpadłyby nam one do Pacyfiku, to z
pewnością w jego miejscu powstałaby gigantyczna pustynia z dwoma plecakami po
środku :)
Czy za niecały miesiąc podzielimy optymizm pierwszego dnia? :)
Od pierwszego dnia Leon uczy się, że przejście przez pasy w Azji to nie jest prosta sprawa... |
Nocny tłum w Ho Chi Minh |
Haha pięknie! Czekamy na opowiesci Leona!:)
OdpowiedzUsuńHaha pięknie! Czekamy na opowiesci Leona!:)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na dalszy ciąg i trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuń:) W tym miejscu brak miejsca o inny komentarz i kciuki za dalszą podróż :D
OdpowiedzUsuńJakże przyjemnie się Was czyta :) raz, że pióra lekkość, dwa że pomysł wyjazdu zacny! Pozdrawiam! Świeżo upieczona mama Ola
OdpowiedzUsuń