sobota, 2 kwietnia 2016

Nie jeden pierwszy raz

Czy jesteśmy sami w kosmosie? Co było pierwsze: jajko czy kura? Dlaczego wyginęły dinozaury? Czy złoty pociąg spod Wałbrzycha naprawdę istnieje? Pytania, na które ludzkość do dziś nie znalazła odpowiedzi można mnożyć w nieskończoność. Bez wątpienia można jednak przyjąć, że nawet jeśli te odpowiedzi się pojawiają, trudno uznać je za jednoznaczne.

Podobnie sytuacja ma się z pytaniem: czy wyjazd z małym dzieckiem na drugi koniec świata to prosty sposób na wakacje życia czy raczej sprawdzona recepta na udrękę życia?

My jeszcze nie wiemy, ale postanowiliśmy to sprawdzić i zapowiada się naprawdę ciekawie. Bo jak może być inaczej, jeśli najmłodszy uczestnik wyprawy, a za razem jej kierownik, w ciągu 24 godzin od wyjścia z domu zdążył już pierwszy raz w życiu jechać pociągiem, pierwszy raz w życiu odwiedzić Warszawę, pierwszy raz lecieć samolotem czy pierwszy raz w życiu jechać autobusem i do tego w Wietnamie?




Dla nas też jest to pierwszy raz, kiedy w plecakach część wiśniówki ustąpiła miejsca butelkom na mleko, a całe doły plecaków są tak wypchane pieluchami, że jeśli nie daj Boże, wpadłyby nam one do Pacyfiku, to z pewnością w jego miejscu powstałaby gigantyczna pustynia z dwoma plecakami po środku :)


Czy za niecały miesiąc podzielimy optymizm pierwszego dnia? :)

Od pierwszego dnia Leon uczy się, że przejście
przez pasy w Azji to nie jest prosta sprawa...

Nocny tłum w Ho Chi Minh

5 komentarzy:

  1. Haha pięknie! Czekamy na opowiesci Leona!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha pięknie! Czekamy na opowiesci Leona!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg i trzymam za Was kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  4. :) W tym miejscu brak miejsca o inny komentarz i kciuki za dalszą podróż :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakże przyjemnie się Was czyta :) raz, że pióra lekkość, dwa że pomysł wyjazdu zacny! Pozdrawiam! Świeżo upieczona mama Ola

    OdpowiedzUsuń