niedziela, 24 listopada 2013

GOA – plaża zasłużona!

Ostatni cel naszej podróży i zasłużony relaks i odpoczynek po trudach poznawania Indii.


Ostatnie kilka godzin w pociągu i wysiedliśmy na słonecznym dworcu kolejowym, gdzie było dziwnie – czysto, spokojnie i turystycznie. Jednak do upragnionych domków na plaży zostało nam jeszcze jakieś 50 kilometrów.

Tym razem postawiliśmy na rozwiązanie, które pozwoliło uniknąć męczącego już targowania i nie dać się naciągnąć tutejszym taksówkarzom. Rozwiązanie to nazywa się PrePaid Taxi i działa dokładnie tak samo jak telefon na kartę – najpierw płacisz, a potem jedziesz. Zaraz przy dworcu znajdowała się budka gdzie płaciło się za usługę, a tuż obok duża tablica z cennikiem kursów do poszczególnych miejsc. My za 54 km zapłaciliśmy ok. 70 zł :) Po opłaceniu dostaje się 2 kwitki – jeden dla nas, drugi dla taksówkarza.


Anjuna, bo tak nazywa się miejscowość gdzie się zatrzymaliśmy, jest malutką wioską w 100 procentach nastawioną na turystów - jak się okazało, zwłaszcza tych rosyjskich :) Mnóstwo restauracyjek, miejsc do spania i straganów, obok których nie sposób przejść nie zaczepionym przez lokalnych sprzedawców. A na straganach można kupić prawie wszystko – od japonek, przez chustki, okulary przeciwsłoneczne marki Ray Ban z metką Hugo Boss, a na biżuterii i skórzanych torbach kończąc.

Kiedy już udało nam się przebrnąć przez „główną promenadę” zaczęliśmy się rozglądać za spaniem. Co prawda domków na plaży, w pełnym tego zwrotu znaczeniu nie znaleźliśmy, ale i tak siedząc w naszym „apartamencie” za 10 zł za noc od osoby, szum fal słyszymy bez najmniejszego problemu :)



No a potem nie pozostało nic innego jak tylko korzystać ze słońca, plaży, leżaków, parasoli i fal oceanu :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz