niedziela, 15 lutego 2015

„Trzydziestka” nie taka straszna


No i stało się! Czas leci nieubłaganie, a w metryczce wszystko zgadzać się musi – 13 lutego, godzina 20.42 i „stuknęły” trzy dyszki. Czy było strasznie? Raczej nie :)

Wydawało się, że będzie gorzej, a tutaj plecy, które od jakiegoś czasu doskwierały, nagle przestały boleć, a zmarszczki mimiczne jakby się wygładziły i jakby mniej straszą. Jak do tego doda się jeszcze wszystkie życzenia usłyszane i przeczytane od piątku, to na pewno miłości i szczęścia mi nie braknie, urlopu będę miał tyle, że pomysłów na wyprawy braknie, a przy odrobinie sprzyjających wiatrów powtórzę sukces Rafała Sonika, tylko autem terenowym :)

Tak więc, po 2 pełnych dniach, z czystym sumieniem mogę stwierdzić „trzydziestka” nie taka straszna, a z taką ferajną „przyjaznych dusz” wokół, która pamiętała i nie zawiodła, z każdym kolejnym dniem może być tylko lepiej i tylko zabawniej, za co już dzisiaj wszystkim Wam dziękuję :)


PS. Jedyny do tej pory zauważony znak „starzenia się” to, to że kierowcy autobusów miejskich stali się jakby młodsi :)