foto: Darek Delmanowicz /PAP źródło: rmf24.pl |
Przewidywanie przyszłości i troska o komfort pasażera naszego narodowego przewoźnika kolejowego naprawdę potrafi zaskoczyć. Pozwolicie jednak, że pozwolę sobie na pewne wprowadzenie i cofnę się na chwilę w niedaleką przeszłość, czyli do wczorajszego wieczora.
Sobota wieczór, jedna z warszawskich restauracji na Nowym Świecie. Restauracyjny gwar i nie widziani od lat znajomi z Pomorza. Pyszne jedzenie, uzupełnianie informacji z cyklu: „co u Ciebie przez te wszystkie lata się działo” i pogaduszki o wszystkim i o niczym.
Rozmowy te były na tyle ekspresyjne, przynajmniej z mojej strony, że w pewnym momencie z ręki wypadł mi nóż i z efektownym potrójnym TULUPEM wylądował na mojej nodze kidając mi spodnie keczupem…
Pięknie, K… Pięknie burknąłem pod nosem, bo doskonale pamiętałem że akurat na ten weekend wziąłem ze sobą tylko jedną parę długich spodni, które od tego momentu do noszenia się już nie nadawały. Cóż, choćby świat się walił, w niedzielę czekają mnie krótkie spodenki.
Niedzielna pogoda okazała się jednak całkiem łaskawa – 14 stopni może na krótkie spodnie to niewiele, ale dramatu nie było. Co najwyżej wzbudzało zainteresowanie i troskę współtowarzyszy, czy przypadkiem nie jest mi zimno.
Najbardziej jednak zaskoczyła mnie troska przytoczonego na wstępie PKP. Otóż wyobraźcie sobie, że tak przejęli się moją historią (nie mam bladego pojęcia skąd się o niej dowiedzieli, ale biorąc pod uwagę kolejne już w naszej młodej historii „taśmy prawdy” Wprost wszystkie można się spodziewać), że w moim przedziale działa ogrzewanie.
Ci z Was, którzy w miarę regularnie korzystają z usług kolei, zapewne wiedzą też o tym, że w PKP działa ono w pewien, bardzo specyficzny, sposób – albo nie działa wcale, albo grzeje na full. Zgadnijcie jak jest dzisiaj…
PS. Pozwolicie, że ze względu na to że zaskoczenie to niemal odebrało mi mowę i umiejętność przełożenia ją przez palce na klawiaturę, nie wspomnę o tłumach na peronach i o starciach „wewnątrzprzedziałowych” pomiędzy dwoma siedzącymi Paniami jadącymi z biletami bez miejscówek, a małżeństwem, które weszło do przedziału z rezerwacjami dokładnie tych właśnie dwóch miejsc :)
Na Koleżankę zawsze można liczyć :) Pięknie, Kurcze, Pięknie :)
OdpowiedzUsuńNo poczekałem, koleżanko, poczekałem :P
OdpowiedzUsuń