czwartek, 10 kwietnia 2014

Zmiana klimatu

Odkąd tylko ruszyliśmy z Sybrubesi, które było sporym miasteczkiem, każdego dnia nocowaliśmy w małych, przytulnych wioskach. W większości przypadków przygarniani przez życzliwych ludzi, którzy za to, że u nich jedliśmy kolacje i śniadania, nawet nie chcieli od nas pieniędzy za nocleg.

Kluczem było unikanie „turystycznych” wiosek wskazywanych przez nasz przewodnik jak i tutejszych Guidów prowadzących zorganizowane wycieczki. My każdego dnia wybieraliśmy wioskę „przed” bądź wioskę „za”.

Dzięki temu zyskiwaliśmy wiele. Przede wszystkim klimat zbliżony do znanego nam z małych, górskich schronisk z przyjaznymi ludźmi, którzy nie wzięli się w górach przez przypadek. Do tego niesamowite jedzenie przygotowywane w zaciszu domowej kuchni. No i jeszcze jedno – brak tłumów przy wieczornej grzejącej kozie :)

Dokładnie na coś takiego nastawialiśmy się do samego końca naszego marszu. Zaskoczenie jednak przyszło nieco wcześniej – w czwartek, 2 dni przed zejściem na sam dół.

Wszyscy turyści zostali w Khutumsang, a my tradycyjnie postanowiliśmy iść dalej. No i poszliśmy…


Po nieco ponad godzinie marszu naszym oczom ukazała się w oddali wioska. Pierwsze zaskoczenie – dźwięk klaksonu dobiegający z dołu. Dźwięk niesłyszany przez nas od 2 tygodni, a sygnalizujący jedno – powrót do cywilizacji...

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że kiedyś z gór trzeba będzie zejść, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że w takim stylu. Kiedy tylko weszliśmy do wioski, w jednej chwili staliśmy się gwiazdami wieczoru – byliśmy jedynymi turystami, którzy zdecydowali się zostać tutaj na noc!




Otworem przed nami stanęły tutejsze sklepiki oferujące w zasadzie to samo, co Szerpom udało się wynieść do góry, ale za połowę, a w niektórych przypadkach nawet 1/3 górskich cen. Hitem oczywiście okazał się Everest Beer, który wypity na trawce w towarzystwie zaciekawionych „autochtonów” smakował prawie tak dobrze jak w słonecznym Gosaikund :)

A sama wioska wcale nie okazała się taką pospolitą wioską! Przypominała już nieco bardziej miasteczko, ale UWAGA! W przewodniku słowem nie wspomniano o tym, że odjeżdża stąd autobus do Kathmandu. Czas jazdy – ok. 4 godziny, cena biletu – 2,5 dolara :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz