sobota, 5 kwietnia 2014

Himalajscy Herosi

Przeważnie bezimienni, niewyróżniający się z tłumu i skromni. Zawsze kojarzyli mi się właśnie z wielkimi wyprawami ruszającymi w góry na wiele miesięcy. To właśnie oni na swoich ramionach nieśli wszystko to, co przeważnie białym zdobywcom było potrzebne, ale czasami i zbędne. Mowa o Szerpach, którzy na swoich barkach przenieśliby cały świat!

Mijając tutejsze wioski śmiejemy się, że musimy wyglądać na bardzo biednych białych ludzi. Nie dość, że idziemy bez przewodnika, to jeszcze na swoich plecach niesiemy swoje plecaki. Bez żadnej pomocy, bez ani jednego Szerpy…

Tutejsze zwyczaje są zgoła odmienne. W Katmandu udajesz się do jednej z miliona agencji turystycznych. Tam wynajmujesz przewodnika i Szerpę, który za mniej więcej 20 dolarów poniesie cały Twój dobytek, bez względu na to ile go ze sobą tutaj zabrałeś…


Ktoś powie, że to ich źródło dochodu. Że to ich praca, która pozwala im się utrzymać. Ale patrząc na „turystów” idących z małymi plecaczkami i butelką mineralnej w ręku i stąpających za nimi Szerpów na uginających się nogach i ledwo dźwigających po 3 ogromne plecaki – najzwyczajniej robi mi się ich żal.

Choć bez nich wiele najwyższych szczytów do dziś byłoby nie zdobytych i mogliby być bohaterami, szerpowa codzienność jest jednak zgoła odmienna. Często w zwykłych „japonkach” albo czasami w ogóle na bosaka, w powycieranych kurtkach i spodniach, obwiązani pasami i ze swymi tobołami zawieszonymi na głowach codziennie budują nepalską, raczej szarą, rzeczywistość.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz