środa, 2 kwietnia 2014

Herbatka na wysokości

W Maroku wielkim rarytasem była tamtejsza herbata z miętą, którą można było kupić prawie na każdym kroku w drodze do schroniska pod Tubkalem. Kiedy próbowaliśmy jej pierwszy raz, nie zdawaliśmy sobie sprawy, że będzie ona w stanie wprawić nas w tak pozytywny nastrój… Do dzisiaj też nie wiemy czy była to zasługa ogromnej ilości listków mięty, czy może wypicia sześciu dzbanków czy może picia jej na wysokości 3200 metrów :)


Tutaj, choć w menu każdej chatki też znajduje się pozycja „Mint Tea”, okazało się jednak że jest to zwykła ekspresówka z torebki. Niepocieszeni postanowiliśmy znaleźć rozwiązanie tego problemu :)

Z pomocą przyszły nam torebki czarnej herbaty, torebki z różnej maści herbatami owocowymi i nasz magiczny, staropolski dodatek o wiśniowym smaku pochodzący z opisywanego przez Mickiewicza Soplicowa, zakupiony przez nas jeszcze w lotniskowej strefie wolnocłowej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz