piątek, 11 kwietnia 2014

Nie ma, nie ma, nie ma wody na pustyni

Co prawda góry to nie pustynia, ale i tutaj czasami pojawiały się mniejsze lub większe problemy z wodą do picia. To znaczy trochę te problemu stwarzaliśmy sobie sami, bo woda była dostępna w zasadzie w każdym napotkanym sklepie, ale nasze sumienia nie pozwalały nam płacić za nią tyle ile sobie za nią życzyli :)


Na dole butelka wody kosztowała jakieś 20-30 Rupi czyli ok. 60-90 groszy za litr wody. W górach ta cena rosła do jakiś 250-300 Rupi czyli już sporo więcej i zdecydowanie dużo jak na wodę – w końcu była to połowa ceny Everesta :)


Naszym sposobem na te ceny były puste butelki i tabletki do odkażania wody, dzięki którym piliśmy dokładnie tę samą wodę co tubylcy. Wystarczyło nabrać wody do butelki, dorzucić magiczną tableteczkę z aktywnymi cząsteczkami srebra lub chloru, odczekać pół godziny, a potem korzystać z wody do woli :)


Potwierdzeniem tego, że to działa niech będzie fakt, że nikt z nas przez cały wyjazd nie doznał żadnych problemów żołądkowych ani nie spędził w toalecie więcej czasu niż ustawa przewiduje :)

I to, co w oszczędnościowym kontekście tego wpisu najważniejsze – za 100 tabletek dających nam 100 litrów wody zdatnej do picia zapłaciliśmy całe 3 dolary :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz