Potem jakoś tak się układało, że Polly nosiło po Świecie i utarła się przez to mała tradycja – co roku, 2 września, wysyłałem Polly życzenia SMSem, który obowiązkowo musiał zawierać w sobie 2 zwroty. Pierwszy z nich to „Gdziekolwiek jesteś”, a drugi to podsumowanie „Stara Dupo” :) Pamiętam, że pierwszego SMSa wysyłałem jadąc z Tatą do Katowic na WNS dostarczyć resztę niezbędnych dokumentów do tego, aby zostać pełnoprawnym studentem.
Od tamtego czasu minęło 6 lat, jesteśmy wszyscy razem jakieś 3,5 tysiąca kilometrów od domu i w końcu będzie można świętować urodziny Polly bez SMSów. Dlatego też trzeba było wymyślić coś oryginalnego, aby uczcić nie tylko urodziny, ale również spotkanie „na żywo” w tym dniu.
Wybór padł na „mini palmę” zrobioną z tego, co można znaleźć na plaży czyli kory prawdziwej palmy i liści jakiejś palmowej trzciny oraz kawałka sznurka znalezionego na zamku w Tarifie. W ogóle zbierając to wszystko czułem się trochę jak w jakiejś grze komputerowej, gdzie bohater zbiera wszystko co znajdzie do plecaka, a potem używa tego w różnych okolicznościach.
Wieczorem, kiedy Polly poszła do pracy ja zabrałem się za struganie i dzierganie napisów w korze, a Agata z Adamem wzięli się za przygotowanie urodzinowej sałatki z pomarańczy, daktyli i migdałów. Kiedy skończyliśmy było w zasadzie niedaleko do północy, więc swoje kroki skierowaliśmy do Almediny, do której ze śpiewem na ustach weszliśmy dokładnie o północy!
Sądząc po minie Polly – niespodzianka się udała i okazał się wstępem do moooooooocno imprezowej nocy, która wydawała się trwać bez końca!
A SMSa i tak wysłałem :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz