środa, 1 września 2010

Pozory czasami mylą

Pisząc pierwszy post z Tarify wspominałem o Seniorze Antonii, która przywitała nas 21 sierpnia krzykiem i złością. Wspominałem też o tym, że mam wrażenie, że Seniora Antonia będzie gościła na łamach tego bloga często.

Dzisiaj po dwóch tygodniach pobytu tutaj można to już zweryfikować – może nie pojawia się tutaj często, ale na pewno systematycznie… I dzisiaj nie dość, że będzie o Antonii to będzie jeszcze pozytywnie. 

Już kilka dni temu zmieniło się jej podejście do mieszkańców jej mieszkania. Pierwszym symptomem było to, kiedy podczas śniadania z Wero Antonia wyjrzała przez okno i zamiast tradycyjnych wrzasków spokojnym i uśmiechniętym głosem zapytała jak leci, jak smakuje kawka i zaczęła się żalić, że nie chce jej się samej gotować obiadu itd., itd. Również tego samego dnia, Seniora Antonia, poznała nas (Agatę, Adama i Mnie) i pozdrowiła radosnym Ola!



Dzisiaj jednak przeszła samą siebie! Polly pisząc o Antonii w swoim blogu wspominała o tym, że poza niezliczonymi kamienicami „Starsza Pani” prowadzi sklep z owocami, w którym ceny są z brane z kosmosu i równie astronomicznie wysokie. Przed naszym wyjściem na plażę krzątaliśmy się jeszcze między mieszkaniem a patio, co zostało przyuważone przez Antonię. Coś tam powiedziała, pomruczała pod nosem i zniknęła w swoim mieszkaniu na pięterku. Po kilku minutach znów się pojawiła, tym razem w oknie i już z uśmiechem na twarzy zrzuciła nam reklamówkę z niespodzianką – 2 świeżutkimi śliwkami gigantami i 2 soczystymi gruszkami!


Widać nie taki diabeł straszny jak go malują, co? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz