środa, 8 września 2010

Surfskateboard

Tytuł może wydawać się nieco skomplikowany, ale kryje się pod nim nic innego jak deskorolka:) a przynajmniej w deskorolka w dość mocnym uproszczeniu!

Tak na prawdę nie jest to taka zwyła deskorolka znana ze skejtparków, a pewna odmiana longboardu. Charakteryzuje się ona tym, że w przeciwieństwie do zwykłej deskorolki, aby się rozpędzić nie trzeba odpychać się nogą, a wystarczy w charakterystyczny sposób poruszać biodrami. Dokładnie tam samo jak surfując po falach oceanu czy zjeżdżając z alpejskich stoków na desce snowboardowej.

Ale ad rem! Dzisiaj taka właśnie deska wpadła w moje ręce. A może raczej powinienem użyć stwierdzenia, że taka właśnie deska wpadła pod moje nogi:) No i nie pozostaje mi nic innego jak tylko napisać, że jest to miłość od pierwszego... odepchnięcia się?!


Co prawda deska okazała się bardziej kapryśna niż mogło się wydawać i przy pierwszej możliwej okazji zrzuciła mnie ze swojego grzbietu, ale to tylko spotęgowało doznania! W końcu obite biodro i kostka nie mogą stanąć na drodze rodzącemu się gorrrrrącemu uczuciu!


Frajda z jazdy jest niesamowita. W trakcie jazdy pracują prawie wszystkie partie mięśni poczynając od mięśnie nóg, przez mięśnie brzucha, a na mięśniach barków kończąc! No i osiągane prędkości są całkiem spore! Co prawda w porównaniu z rowerem te prędkości wypadają blado, ale biorąc pod uwagę, że deska nie ma hamulców diametralnie zmienia to postać rzeczy...


Oj, mam nieodparte wrażenie, że jednym z pierwszych miejsc, które odwiedzę po powrocie do Polski będzie Decathlon! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz