piątek, 3 września 2010

Masters of Kite

Następnego dnia po urodzinach Polly ekipa VXT rozdziela się. Ja zostaję w Tarifie jeszcze przez tydzień, a Agata z Adamem kierują się powoli w stronę domu. W piątek skoro świt ruszają w drogę do Malagi, a potem noc na lotnisku i wylot o 6 rano w stronę Krakowa. Mnie to czeka na szczęście dopiero za tydzień…

A z racji tego, że został mi jeszcze tydzień – wybieramy dzisiaj korzystanie z uroków Tarify, mekki wszelkich sportów, które w swojej nazwie zawierają słówko „surfing” i jedziemy kibicować zawodnikom mistrzostw „Masters of Kite”, które rozgrywają się na plaży w zatoce Valdevaqueros.



Całe zawody trwają 4 dni, a my mieliśmy wyjątkowe szczęście (jak zwykle zresztą) i trafiliśmy na zawody we Freestyle, czyli to, co Tygryski lubią oglądać najbardziej. Efektowne skoki, przeradzające się w prawdziwe loty, ewolucje w powietrzu i jeszcze wiele innych rzeczy, których normalny człowiek o zdrowych zmysłach nie jest w stanie sobie wyobrazić :) Jedyne ograniczenie to niczym nieograniczona wyobraźnia i fantazja Riderów!


Każdy znalazł coś dla siebie i każdy mógł podziwiać to, co najbardziej go interesowało. W polu widzenia każdy znalazł coś interesującego: najbardziej wypasiony sprzęt do pływania, dobrą muzykę, wakacyjny klimat i mega pozytywną atmosferę! Dziewczyny nie pozostawały też obojętne wobec opalonych i atletycznych ciał zawodników, a my z chłopakami też nie płakaliśmy z powodu sporej liczby skąpo ubranych i opalonych niewiast obecnych na plaży… 


Zawody ku uciesze wszystkich wygrał Holender, który rzeczywiście na zwycięstwo zasłużył no i przede wszystkim pokonał Hiszpana, który we wcześniejszej fazie zwodów wyeliminował naszego faworyta! Dobrze mu tak!


A co po zawodach? W drodze powrotnej odwiedziliśmy sklep i wypożyczalnie sprzętu do surfowania, aby jutro spróbować swoich własnych sił w pokonywaniu fal i pływaniu na desce… :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz