Właśnie końca dobiega nasz drugi i ostatni dzień w Sevilli. Siedzę na tym samym balkonie, co pierwszego wieczoru tutaj i zabieram się za podsumowanie tego, co udało się tutaj zobaczyc, poznac czy posmakowac!
Sevilla wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Wielkie miasto, które żyje w zasadzie przez całą dobę. No, oczywiście poza sjestą, która jest tutaj święta i absolutnie przestrzegana przez wszystkich poza Chińczykami. Ale od początku...
Pierwszy dzień to minął pod znakiem zajęc w podgrupach. Agata z Adamem skoro świt wyruszyli w miasto, a ja postanowiłem porządnie się wyspac. Kiedy wstałem w domu był tylko Juan, który robił porządki w oczekiwaniu na znajomych z Włoch, którzy nocowali w naszym mieszkaniu jedną noc przed wyjazdem do... Tarify.
Po śniadaniu i porannej kawie udało mi się wreszcie wygrzebac i wyjśc z domu, ale długo poza nim nie byłem, bo pod samym blokiem spotkałem Martę. Wróciliśmy więc do mieszkania, zjadłem drugie śniadanie, wypiłem drugą kawę i ponownie, tym razem wspólnie z Martą wyruszyłem zwiedzac miasto.
Marta pokazała mi w zasadzie wszystkie „absolutniemusisztozobaczyc” w Sevilli, pokazała urokliwe knajpki i opowiedziała sporo o tutejszych zwyczajach. Drugi dzień zwiedzania był już wspólny z Adamem i Agatą i zaliczyliśmy katedrę, Alcazar i Trianę, ale o szczegółach napiszę innym razem bo właśnie pada mi bateria w laptopie...
Do przeczytania z Tarify!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz