piątek, 31 grudnia 2010

W poszukiwaniu bankomatu

Ostatnio podczas zakupów w supermarkecie mój znajomy śmiał się ze mnie i zastanawiał się czy ja kompletnie odzwyczaiłem się od noszenia przy sobie gotówki i przyzwyczaiłem do płacenia kartą prawie, że wszędzie. Nie ukrywam, że tak jakoś wyszło i „plastikowe pieniądze” są dla mnie wygodniejsze :)

Z takiego właśnie założenio-przyzwyczajenia wyszedłem jadąc do Piwnicznej – na bilet w portfelu mam, a na miejscu jakiś bankomat na pewno się znajdzie… No i się znalazł już drugiego dnia naszego pobytu przy kasach w Wierchomli. Okazało się jednak, że najpierw był nieczynny, a potem jakoś dziwnym trafem bankomat nie mógł dogadać się z moją kartą. Cóż, czeka mnie wycieczka do Piwnicznej.

No właśnie – wycieczka do Piwnicznej. Najprostszym rozwiązaniem było zejście z naszej stanicy na przystanek autobusowy, złapanie PKSu z Kosarzysk do Centrum i wypłacenie pieniędzy i tak też zrobiliśmy z dwoma różnicami – wzięliśmy ze sobą dodatkowy balast w postaci biegówek i z premedytacją wsiedliśmy do autobusu w przeciwnym kierunku czyli jadącym na pętlę w Kosarzysakch.

Jak przystało na VXT zwykły wyjazd byłby zdecydowanie za prosty, więc trzeba było go nieco urozmaicić. Szybki rzut oka na mapę, obieramy kierunek na Obidzę, potem Rogacz no i dalej do Piwnicznej.

Kiedy startujemy jest godzina jakoś po 11. Pierwszy postój zaliczamy właśnie na Obidzy, gdzie od kilku lat funkcjonuje Bacówka, ale zupełnie inna od opisywanej już tutaj Bacówki na Rycerzowej. Okazuje się, że nie jesteśmy jedyni, którzy sylwestrowe przedpołudnie zaplanowali spędzić na przemierzanie ośnieżonych szlaków (pozdrowienia dla ekipy z Gdańska).


Z samej Obizy wybieramy niebieski narciarski szlak PTTK i ruszamy dalej do góry w stronę Rogacza. Widoczność co prawda nie pozwala na cieszenie się widokami i podziwianie górskich krajobrazów, ale zabawa i tak jest przednia, pod warunkiem, że nie mija nas jakiś quad czy skuter śnieżny. O ile te ostatnie dzięki swoim płozom i gąsienicom nie dewastują tak szlaków to quady dla narciarzy biegowych to prawdziwa zmora! Odkręcona do granic możliwości manetka gazu, buksujące w miejscu koła i wyrzucanie spod nich ton śniegu i leżących pod nim kamieni to argumenty, które zdecydowanie przemawiają za tym, że staję się coraz większym fanem strony STOPQUADOM.PL


Po dotarciu na Rogacz trasa zdecydowanie zmienia swój profil i zaczyna być bardziej w dół niż bardziej do góry i zaczynają się pewne kłopoty :) Nasze doświadczenie i godziny spędzone na biegówkach jeszcze średnio pozwalają nam swobodnie poruszać się na tych nartach w dół, ale nie poddajemy się – czasami krawędziujemy i schodzimy bokiem, czasem całkiem odpinamy narty, czasem jakaś nartę gdzieś gubimy (tak, mnie się to udało) ale cały czas zmierzamy w stronę naszego przeznaczenia.


W centrum Piwnicznej lądujemy jakoś koło godziny 17, udaje mi się znieść bankomat, wyciągamy pieniądze ze „ściany płaczu” i zastanawiamy się jak dotrzeć do naszego tymczasowego domu, bo według rozkładu jazdy raczej żaden bus nie ma ochoty teraz jechać w naszą stronę… Na ratunek przychodzi nam jednak „Pan Busiarz”, który przez wszystkie dni naszego pobytu tutaj dzielnie dostarczał nas na stok do Wierchomli i stamtąd nas odbierał.

Po krótkich negocjacjach w końcu zgadza się zabrać nas ze sobą jadąc na Wierchomlę po resztę naszej ekipy, a potem całych i zdrowych dostarczyć do naszej stanicy.

Krótko podsumowując – dzień pełen wrażeń. Okolica zeksplorowana, dzień spędzony aktywnie, ok. 16-17 km w nogach daje o sobie znać, a pieniądze bezpiecznie leżą w portfelu :) jakże inna była to wycieczka do bankomatu! I pomyśleć, że normalnie od domu do bankomatu swojego banku mam całe 3 minuty spacerkiem, a bardzo często i tak jest mi tam nie po drodze… :P

2 komentarze:

  1. co to znaczy znieść bankomat? W górach go znalazłeś i zniosłeś do miasta czy jak? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie tak :) niczym mityczny Prometeusz, który dał ludziom ogień tak ja dałem mieszkańcom Piwnicznej zniesiony z gór bankomat - prawdziwy dar od Bogów :D

    OdpowiedzUsuń