niedziela, 8 czerwca 2014

Puchar Prezesa – nie kajakiem, a rowerem

foto: www.bystrze.org
Do zeszłego roku Tatry jakoś absolutnie nie kojarzyły mi się z jazdą na rowerze. Zapewne przez to, że jazda na rowerze po górach kojarzyła mi się z jazdą w terenie, a w Tatrzańskim Parku Narodowym niestety jest to w ogóle nie do pomyślenia.

Mój punkt widzenia diametralnie zmienił się rok temu, kiedy przygotowywaliśmy się do rowerowej wyprawy w Himalaje. W Alpy czy do Rumunii daleko, żeby regularnie jeździć tam co weekend na treningi, więc u siebie trzeba było znaleźć coś, co mogło imitować himalajskie podjazdy no i innej opcji nie było – padło na nasze i słowackie Tatry.

Pierwszy raz pętlę wokół Tatr przejechaliśmy w lipcu, potem w sierpniu no i okazało się, że mimo iż nie jest to rowerowy off road frajdy też może być co nie miara :)

Nie inaczej było w ostatni weekend. Pierwotnie miał być kajakowy Puchar Prezesa w Jurogowie, a koniec końców wyszedł rower z pucharową imprezą w tle :) 2 dni – 2 pętelki. Pierwsza z Jurgowa przez Podspady, Łysą Polanę i Brzegi do Jurgowa. Druga zdecydowanie dłuższa przez Podspady, Zdiar, Osturną (tutaj 8 kilometrów zjazdu typu „musisz tu przyjechać i spróbować tego samemu” z prawdziwie alpejskimi widokami), a potem przedzierając się przez lasy i wioski do Białki Tatrzańskiej i z powrotem do Jurgowa.




To wszystko okraszone idealną pogodą, niesamowitymi widokami, odrobiną nawigacyjnego zamieszania, nieco „większą” odrobiną zrywkowych i błotnych zjazdów, no i adrenaliną na niekończących się asfaltowych zjazdach z prędkościami dochodzącymi do 70 km/h :)

Zdecydowanie I like!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz