piątek, 27 czerwca 2014

Bareja zadomowił się tutaj na dobre

- To chyba nie tu. To zapewne będzie następna miejscowość.
- Nawigacja ewidentnie mówi, że jesteśmy już na miejscu. Najwyraźniej Lądek to jest właśnie to.
- Niemożliwe…
- Niestety, ale chyba tak.

Mniej więcej tak wyglądała moja rozmowa z Majką, kiedy w zeszłym roku dotarliśmy do Lądka Zdrój na odbywający się tam Festiwal Górski. Obojgu nam, wypromowana przez Stanisława Bareję miejscowość, kojarzyła się z ładnymi odrestaurowanymi, starymi kamieniczkami, z deptakiem, zadbanym parkiem zdrojowym i pijalnią wód mineralnych. Ogólnie rzecz ujmując – z kurortem z prawdziwego zdarzenia.

Co prawda sam park zdrojowy do najgorszych nie należał, to pierwsze wrażenie całej reszty było jednak z goła inne. Walące się kamienice z powybijanymi oknami zastawionymi deskami jakoś nie do końca pokrywał się z naszymi wizjami „zdrojowej miejscowości” do której przyjechaliśmy na weekend. Na szczęście obok Amfiteatru i Kino-Teatru, gdzie toczyło się festiwalowe życie, była Żabka* której promocyjny asortyment szybko pomagał w poprawianiu otaczającej rzeczywistości J 



Kolejny raz do Lądka trafiliśmy ostatnio. Było to sobotnie przedpołudnie i w związku z tym, że byłem z 3 dziewczynami, które od dwóch dni jeździły na rowerach a nie zjadły jeszcze żadnego gofra, cel wizyty był jasno sprecyzowany. Jednak jego osiągnięcie okazało się o wiele trudniejsze niż mogliśmy zdawać sobie z tego sprawę...

Podejście nr 1

Kawiarnia w budynku basenów zdrojowych. Pogoda zbytnio nie zachęcała do siedzenia pod parasolkami na zewnątrz, więc wchodzimy do środka. W środku jak to na basenie - z jednej strony gorąco, z drugiej odrobina chlorowego fetorku, no ale czego nie robi się dla gofrów. Podchodzimy do lady, rozglądamy się. Lody są, ciastka i kawa są, ale tego najważniejszego niestety nie serwują. Zawiedzeni wychodzimy.

Podejście nr 2

Kawiarnia, którą poznaliśmy jesienią. Z zewnątrz może wyglądem nie zachwyca, ale przyjazna rowerzystom (właściciele nie buntują się na widok rowerów wewnątrz ich lokalu – MEGA plus), z dobrymi ciastkami i całkiem niezłą kawą. Co prawda menu nie znaliśmy na pamięć, ale wydawało nam się że gofry mają, więc ruszamy w jej stronę. Tutaj niestety czeka nas kolejny zawód… Na drzwiach przywitała nas karteczka „Z powodu awarii prądu w dniu dzisiejszym lokal nieczynny. Przepraszamy.” Liczymy do 10, bierzemy kilka głębszych wdechów i odchodzimy z kwitkiem.

Podejście nr 3

Kawiarnia z dancingiem. Tam na pewno będą mieć gofry. W końcu nie tylko nimi, ale i rurkami z kremem chwalą się na tablicy przy wejściu! Tak! Na wejściu już czuliśmy się zwycięzcami! Ba, czuliśmy już w ustach smak świeżutkich, mięciutkich i chrupiących gofrów, z prawdziwą bitą śmietaną, owocami i czekoladową polewą…

- Śniadań nie ma! – przywitał nas na wejściu dobiegający z zaplecza krzyk mieszający się z dymem palonych papierosów i gwarem rozgadanych przekupek.
- Dzień dobry – odpowiedzieliśmy z uśmiechem
- Naleśników i śniadań nie ma! – nie dawała za wygraną pani, która wyszła z zaplecza i która wyglądała na prowadzącą ten przybytek
- A nie dziękujemy, śniadanie już jedliśmy. My chcieliśmy zamówić gofry
- Też nie ma!
- Ale na szyldzie jest napisane…
- No i co z tego, że jest. Od sześciu lat już nieaktualne, tylko nie ma komu tego zmazać – odpowiedziała gospodyni.
- A może rurkę z kremem? – zapytała nieśmiało Natalia
- Wie Pani, te rurki to takie nie do końca świeże są, tak samo jak te ciastka, bo to z cukierni – usłyszała w odpowiedzi
- Aha…
- Ale jak bardzo chcecie to te kilka ciast jest z naszych wypieków. Te powinny być dobre! – podkreśliła z dumą.

Spojrzeliśmy wszyscy po sobie, słowem się nie odezwaliśmy i wyszliśmy, pozostawiając za sobą stojącą za ladą osłupiałą „tytankę marketingu”. Porzuciliśmy też gdzieś pomiędzy starą rurką z kremem, a nieaktualnym „gofrowym” szyldem naszą ochotę na gofry w Lądku...

* ten post zawierał lokowanie produktu 

3 komentarze:

  1. Niesamowite to co piszesz... Podejście nr 3 mnie zmiażdżyło... królowa marketingu...

    A zdjęcia urocze... tylko co z tego jak nie ma gdzie zjeść gofra?! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie zrobione w kawiarni w "Zdroju Józef", który jakoś ratował cała sytuację ;) A to, co na zdjęciu to serwowane tam piwo z różnego rodzaju egzotycznymi sokami. Pomysł prosty jak drut, a jakaż odmiana od standardowego soku malinowego lub imbirowego.

    Osobiście polecam syrop arbuzowy i mango :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sukces tkwi w prostocie :-)
    Zrobiłeś mi smaka na takie egzotyczne piwko :-)

    OdpowiedzUsuń