poniedziałek, 28 marca 2011

Z cyklu: oryginalne wytłumaczenie

Dzisiaj Polly poprosiła mnie, żebym kiedyś przy okazji, po drodze do domu przejeżdżając obok jakiejś kwiaciarni albo czegoś kupił zraszacz do kwiatów. Tak więc prosto po pracy wybrałem się do Reala :)

Wchodzę na halę, kieruję się w stronę regałów z artykułami domowymi, mijam miski, wiaderka, szczotki, mopy, ale zraszaczy nie widzę. Za to zauważyłem regał z ziemią do kwiatów, doniczkami i innym domowo-ogrodniczym sprzętem więc tam skierowałem swoje kroki. Niestety, tutaj zraszacza też nie znalazłem.

Namierzyłem więc pana z obsługi marketu. Podchodzę i zagaduję:
- Przepraszam, czy mógłby mi Pan pomóc? Szukam zraszacza do kwiatów?
- W sensie spryskiwacza, tak?
- Tak, takiego plastikowego. Dostanę może coś takiego?
- Niestety nie, bo namiot nam się zawalił :)

Pierwsza reakcja – zdumienie! WTF? Jaki namiot? Okazało się że zima pokonała namiot stojący na parkingu przed marketem, gdzie można było kupić artykuły ogrodnicze, w tym spryskiwacze. Ale nie martwcie się domorośli ogrodnicy – otwarcie nowego namiotu już 1 kwietnia :)

2 komentarze:

  1. ...no, jutro kolej na mnie :) Wyruszam na miasto w tym samym celu :) Zobaczymy czy dopnę swego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słońce, tylko na litość boską - uważaj na zawalające się namioty :D

    OdpowiedzUsuń