niedziela, 27 marca 2011

Nareszcie!

Dzień zapowiadał się całkiem leniwie. Choć za oknem nieśmiało zaczynało świecić Słońce, krótsza o godzinę noc skutecznie jeszcze zatrzymywała w łóżku. Co prawda krótsza, ale nareszcie przyszła, od dawien dawna przeze mnie wyczekiwana – niby śpi się godzinę krócej, wstaje się wcześniej ale za to dzień staje się dłuższy, a to już sygnał do tego, że pełnia wiosny z dnia na dzień coraz bliżej :)

Z tego błogiego lenistwa wyrwał mnie jednak Kamil, który napisał czy nie poszlibyśmy pokręcić trochę na rowerach? Polly, która zmaga się z jakimś przeziębieniowym wirusem została w łóżkowych pieleszach, a ja jakoś nie potrafiłem Kamilowi odmówić. Ba! Udało mi się nawet jeszcze wyciągnąć Remika, z którym na rowerze nie jeździłem chyba od naszej Jury by bike w kwietniu zeszłego roku.


Trasa co prawda nie była jakaś specjalnie długa ani specjalnie trudna, ale jak to bywa z facetami – jeden drugiemu nie chciał ustąpić i tak jakoś wyszło, że tempo złapaliśmy całkiem niezłe. Co prawda spadło w drodze powrotnej – jak to przystało na niedzielne popołudnie nad Pogoriami – musieliśmy pokonać slalom między dziećmi, rolkarzami i amatorami nordic walking… Jednak mimo wszystko i tak było miło, bo miło się patrzy kiedy coraz więcej ludzi aktywnie spędza swój wolny czas w Dębowym Świecie :)


A po południu? Po południu wielka radość z każdego kolejnego kilometra pokonywanego Cini Mini :D

1 komentarz:

  1. Czyli jednak Twoje argumenty wzięły górę? No to zamawiam przewózkę :)

    OdpowiedzUsuń