poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Norweskie zwyczaje drogowe

Kilka dni w Norwegii to poza niesamowitymi widokami i krajobrazami także pewne zderzenie ze zwyczajami, które tam panują. Chyba największym zaskoczeniem i czymś bardzo różniącym się od tego, co mamy na co dzień w Polsce to zasady, które obowiązują na tamtejszych drogach…

Przede wszystkim oznaczenie dróg – Polska przyzwyczaiła nas do tego, że jest jakiś tam kawałek asfaltu (lepszej lub gorszej jakości i w lepszym lub gorszym stanie) a po jego środku przebiega biała linia, oddzielająca od siebie pasy ruchu…

Pierwsza droga w Norwegii, którą mieliśmy okazję jechać z lotniska do domu była oznaczona zupełnie inaczej. Próżno było szukać linii po środku jezdni. Były za to przerywane bo obu stronach asfaltu (w tym przypadku w lepszej jakości i w zdecydowanie dobrym stanie). Co to oznacza? Ano tyle, że droga jest na tyle wąska, że jej administrator nie daje gwarancji, że miną się na niej 2 samochody, więc należy zachować szczególną ostrożność!


Kolejne oznaczenia dróg też były nieco inne. Udało nam się trafić na drogę z oznaczeniami podobnymi do Polskich, ale pewna subtelna różnica jednak pozostała – w żadnym miejscu nie udało nam się znaleźć na drodze z pasami rozgraniczonymi linią ciągłą… Tutaj nawet jeśli teoretycznie nie powinno się wyprzedzać, to administrator daję Ci taką możliwość oznaczając ją nieco dłuższymi pasami i krótszymi przerwami między nimi. Jeśli chcesz wyprzedzać, to wyprzedzaj, ale pamiętaj, że należy zachować szczególną ostrożność!


A ostrożność rzeczywiście warto zachowywać, bo tutejsza policja podobno jest nieugięta i karze surowo. Nawet za niewielkie przekroczenie dozwolonej prędkości można dostać solidny mandat, który po przeliczeniu na złotówki sięga tysięcy złotych, a nawet iść na aresztu…

Zapewne dlatego na norweskich drogach, kiedy jest ograniczenie do 30 wszyscy jadą 30, kiedy jest do 50 wszyscy jadą 50, a na autostradzie w rejonie w którym byliśmy, obowiązywało ograniczenie do 90 km/h… I wszyscy tyle jechali bez względu na markę pojazdu i ilość koni pod maską, które mam wrażenie w tym kraju padają z nudów :)


A w ramach ciekawostek zdjęcie jednego z gigantycznych mostów, które w niektórych miejscach zastępują bardzo częste tutaj przeprawy promowe.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz