piątek, 19 kwietnia 2013

Maroko - dotrzeć do celu :)

W zasadzie przed tym wyjazdy stawialiśmy sobie tylko dwa cele – zdobyć najwyższy szczyt Atlasu Wysokiego i dotrzeć na pustynię. Czas realizacji – 7,5 dnia zakończony pełnym sukcesem, ale o (P)O_KOLEI :)


Z Dąbrowy wystartowaliśmy baaaardzo wcześnie rano i na pierwotny cel obraliśmy Berlin. Dokładnie po 5 godzinach jazdy autostradami (akurat na tym odcinku mam wrażenie, że w ogóle nie musimy mieć kompleksów względem autostrad u naszych zachodnich sąsiadów) i wspieraniu się kawą na napotkanych stacjach benzynowych, dotarliśmy do celu i zaczęliśmy przepakowywanie naszych bagaży i pakowanie naszego bagażu wspólnego, który robił nie lada furorę wśród naszych współtowarzyszy podróży :)



Nie obeszło się też bez mini komplikacji, bo okazało się że rzeczywiście dotarliśmy do lotniska, do którego mieliśmy dotrzeć, ale nie z tej strony. My wybraliśmy nowy terminal lotniska Schonefeld, który jak się okazało nie jest jeszcze oddany do użytku… W sumie to by tłumaczyło tak dużą ilość wolnych miejsc parkingowych :)

Po szybkim, ponownym zapakowaniu się do samochodu objechaliśmy lotnisko i dotarliśmy na właściwy terminal. Porzuciliśmy auto na zarezerwowanym parkingu, nadaliśmy bagaż, odprawiliśmy się i wsiedliśmy do biało-pomarańczowego samolotu Easy Jet.



Po niespełna 4 godzinach lotu Maroko i Marakesz przywitał nas… 37 stopniowym upałem z błękitnym niebem i bez ani jednej chmurki… Żar lał się z nieba, a przed nami jeszcze pół dnia pełne wrażeń – zdobycie marakońskich pieniędzy, kolejne przepakowanie się, dotarcie do centrum Marakeszu, znalezienie noclegu i transportu w góry.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz