W zasadzie przed tym wyjazdy stawialiśmy sobie tylko dwa
cele – zdobyć najwyższy szczyt Atlasu Wysokiego i dotrzeć na pustynię. Czas
realizacji – 7,5 dnia zakończony pełnym sukcesem, ale o (P)O_KOLEI :)
Z Dąbrowy wystartowaliśmy baaaardzo wcześnie rano i na
pierwotny cel obraliśmy Berlin. Dokładnie po 5 godzinach jazdy autostradami
(akurat na tym odcinku mam wrażenie, że w ogóle nie musimy mieć kompleksów
względem autostrad u naszych zachodnich sąsiadów) i wspieraniu się kawą na
napotkanych stacjach benzynowych, dotarliśmy do celu i zaczęliśmy
przepakowywanie naszych bagaży i pakowanie naszego bagażu wspólnego, który
robił nie lada furorę wśród naszych współtowarzyszy podróży :)
Nie obeszło się też bez mini komplikacji, bo okazało się że
rzeczywiście dotarliśmy do lotniska, do którego mieliśmy dotrzeć, ale nie z tej
strony. My wybraliśmy nowy terminal lotniska Schonefeld, który jak się okazało
nie jest jeszcze oddany do użytku… W sumie to by tłumaczyło tak dużą ilość
wolnych miejsc parkingowych :)
Po szybkim, ponownym zapakowaniu się do samochodu
objechaliśmy lotnisko i dotarliśmy na właściwy terminal. Porzuciliśmy auto na
zarezerwowanym parkingu, nadaliśmy bagaż, odprawiliśmy się i wsiedliśmy do
biało-pomarańczowego samolotu Easy Jet.
Po niespełna 4 godzinach lotu Maroko i Marakesz przywitał
nas… 37 stopniowym upałem z błękitnym niebem i bez ani jednej chmurki… Żar lał
się z nieba, a przed nami jeszcze pół dnia pełne wrażeń – zdobycie marakońskich
pieniędzy, kolejne przepakowanie się, dotarcie do centrum Marakeszu, znalezienie noclegu i transportu w góry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz