Wydawało się, że będzie gorzej, a tutaj plecy, które od
jakiegoś czasu doskwierały, nagle przestały boleć, a zmarszczki mimiczne jakby
się wygładziły i jakby mniej straszą. Jak do tego doda się jeszcze wszystkie
życzenia usłyszane i przeczytane od piątku, to na pewno miłości i szczęścia mi
nie braknie, urlopu będę miał tyle, że pomysłów na wyprawy braknie, a przy
odrobinie sprzyjających wiatrów powtórzę sukces Rafała Sonika, tylko autem
terenowym :)
Tak więc, po 2 pełnych dniach, z czystym sumieniem mogę
stwierdzić „trzydziestka” nie taka straszna, a z taką ferajną „przyjaznych dusz”
wokół, która pamiętała i nie zawiodła, z każdym kolejnym dniem może być tylko
lepiej i tylko zabawniej, za co już dzisiaj wszystkim Wam dziękuję :)
PS. Jedyny do tej pory zauważony znak „starzenia się” to, to
że kierowcy autobusów miejskich stali się jakby młodsi :)