W sumie obraz jak obraz, ale ma jeden feler :P Św. Kazimierz
ma na tym obrazie 3 dłonie. Podobno malarz który go malował, kiedy skończył
stwierdził, że jedna dłoń jest nie proporcjonalna do reszty, zamalował ją i namalował
nową. No ale jak to ze złośliwością przedmiotów martwych bywa, zamalowana
pierwsza ręka „wyszła” spod farby i okazało się że Kazik miał 2 prawe dłonie.
Gdyby nie był to obraz świętego, malarz zapewne znów
zamalowałby pierwszą rękę i poprawił drugą, a gdyby trzeba było powtórzył to
wszystko jeszcze z kilka razy żeby tylko być zadowolonym ze swego dzieła… No
ale że święty, to przecież „wyjście pierwszej prawej dłoni” można było
okrzyknąć cudem i od razu ranga obrazu rośnie :) Proste, prawda?
Ale wracając do poszukiwań… Kiedy pierwszy raz weszliśmy do
katedry obeszliśmy cała katedrę, obejrzeliśmy wszystkie kaplice, a o obrazie na
dobrą sprawę trochę zapomnieliśmy i przypomnieliśmy sobie dopiero po powrocie
do domu.
2 dni później kolejna wizyta w Katedrze… Tym razem czułem
się już niczym Robert Langdon w „Kodzie Leonarda” szukający kolejnych elementów
mistycznej układanki. Dokładnie przyglądałem się wszystkim obrazom, malowidłom,
a nawet rzeźbom i jak na złość – Kazimierza z trzema rękami nigdzie nie było…
Poddaliśmy się.
Po powrocie do domu – jeszcze raz przewodnik, internet i
szukamy jakiś wskazówek. Jest pierwsza poszlaka! Na jakiejś stronie znalazłem,
że obraz znajduje się w Kaplicy Królewskiej. Ba! Nawet znalazłem zdjęcie
Kaplicy Królewskiej. Tego tropu trzeba się trzymać. My do tej pory skupialiśmy
się bardziej na Kaplicy św. Kazimierza, skoro to jego obrazu szukamy…
Kolejny dzień i kolejne poszukiwania w katedrze. I znów jak
Langdon przyglądam się malowidłom, znalazłem kaplicę, tylko w odróżnieniu od
niego nie znalazłem tego, czego szukałem… Mama zagaduje jakiś Polaków, oni też
coś słyszeli, też coś czytali ale nie widzieli. Ja zagaduje przewodnika jakiejś
wycieczki i on wskazuje kaplice św. Kazimierza…
Czyżby się okazało, że pierwotnie mieliśmy rację i jednak
nie chodziło o Kaplice Królewską? Kolejny raz wchodzimy do Kaplicy Kazimierza i
kolejny raz nic nie widzimy… Na ścianach wielkie obrazy, plafony, stiuki, ale
nigdzie nie ma chłopa z trzema dłońmi!!!
W pewnym momencie do mamy podchodzi jeden z zagadniętych
wcześniej Polaków i nieśmiało pyta „czy to nie przypadkiem to?” wskazując
jednocześnie palcem niewielki obraz na głównym ołtarzu przy urnie z relikwiami
św. Kazimierza…
Odpowiadamy: „Tak proszę Pana, dokładnie o to nam chodziło…”
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz