Plan na dzisiaj to zwiedzenie Troków – pobliskiej miejscowości leżącej nad ogromnym jeziorem. Jezioro w sumie jest na tyle duże, że znajduje się na nim łącznie 21 wysp, a na jednej z nich zbudowany jest potężny zamek, ale o nim innym razem.
Ty razem będzie o Karaimach, którzy są najmniejszą mniejszością narodową zamieszkującą właśnie odwiedzane przez nas Troki. Etnicznie są oni pochodzenia tureckiego, a ich korzenie sięgają jeszcze dalej w stronę dawnej Mezopotamii, a dzisiejszego Iraku.
Na Litwę Kraimi dotarli pod koniec XIV wieku, dzięki Wielkiemu Księciu Litewskiemu Witoldowi, który przywiózł z Krymu kilkaset rodzin karaimskich, jako sumiennych i wiernych sobie wojowników i osiedlił ich w Trokach.
Karaimska osada powstała między dwoma zamkami Wielkiego Księcia. Od tamtych czasów do dzisiaj Troki dalej pełną rolę karimskiej „stolicy” na Litwie będąc jednocześnie krajem i ojczyzną dla wszystkich Karaimów.
Co ciekawe, pomimo tego, że od przyjazdu pierwszych Karaimów do Troków minęło ponad 600 lat, tutaj cały czas widać ich odmienność kulturową i jej charakterystyczne elementy, jak np. architektura, kuchnia czy religia. Wynika to zapewne z tego, że od samego początku kiedy tylko dotarli na Litwę, byli traktowania jako litewska szlachta, a nie obce plemię, które tylko osiedliło się na litewskich ziemiach.
Pierwsze, co rzuca się w oczy w Trokach, to właśnie karaimskie domy – koniecznie drewniane i koniecznie kolorowe. Część z nich zapewne pamięta jeszcze czasy początków poprzedniego wieku, ale mimo wszystko dalej służą w najlepsze. Mnie osobiście w pierwszej chwili skojarzyły się one z naszymi starymi domami rybackimi nad Bałtykiem i na Kaszubach :)
Karaimowie mają też swoją religię – Karaizm, który narodził się ok. VIII wieku w okolicach współczesnego Iraku. Co ciekawe – religia ta uznaje tylko Stary Testament, a nie uznaje żadnych innych świętych tekstów – Nowego Testamentu, Talmudu czy Koranu. I co ciekawe – religia ta pozwala każdemu Karimowi samodzielnie poszukiwać prawd wiary w tekście Biblii :)
W Trokach jest też najstarsza na Litwie Kienesa – karaimska świątynia, która powstała tutaj już na początku XV wieku, która najpierw była drewniana przez co wielokrotnie się paliła i ostatecznie została zrekonstruowana na przełomie XIX i XX wieku, uzyskując obecny wygląd.
Natomiast czymś, co chyba najbardziej nas urzekło jest kuchnia Karaimów z Kybynem na czele. Kybyn jest najbardziej znanym i najbardziej popularnym daniem Karaimów. Jest to pierożek z ciasta drożdżowego w formie półksiężyca, nadziewany krojoną baraniną bądź wołowiną, zaklejony i fantazyjnie poskręcany i zapieczony w piekarniku.
Mają też swoją specjalną nalewkę, którą może dostać podobno tylko tutaj – „Tradicine karaimu trauktine”. Powstaje ona na bazie tradycyjnej karaimskiej receptury, w oparciu o goździki, gałkę muszkatołową czy inne przyprawy korzenne. Sama nalewka ma złoty kolor i podobno najlepiej smakuje jako dodatek do Kybynów i innych karaimskich potraw.
A tych ostatnich zdecydowanie tutaj nie brakowało. Poza tradycyjnymi Kybynami i moim mniej tradycyjnym – z twarogiem i szpinakiem, na naszym stole wylądował jeszcze prawdziwy rosół z kołdunami, pieczone chlebowe paski z czosnkiem i sosem serowym, groch pieczony ze skwarkami czy sałatka z marynowanych śledzi serwowana z suszoną wołowiną. Co prawda od tej ostatniej ja z założenia trzymałem się z daleko, bo śledzi nie znoszę, ale Tata był zachwycony. Ja zachwycałem się jego suszoną wołowiną :)
Podpatrzyliśmy też na stoliku obok inny tutejszy specjał – wołowina i baranina duszona w specjalnych garnuszkach pod przykryciem z drożdżowego placka, ale na nią skusimy się zapewne przy następnej okazji :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz