A jak się do tego zabrać? Po pierwsze trzeba znaleźć Fiorda, którego chce się "ujarzmić" :) Potem warto znaleźć mapę okolicy, która wskaże nam drogę do siedziby Pana Fiorda :)
W naszym przypadku padło na Preikestolen, a mapę udało nam się znaleźć już na samym parkingu. Trasa do pokonania: 3800 metrów w poziomie i ok. 334 metrów w pionie.
Kiedy mamy już Fiorda, mamy mapę więc nie pozostaje nic innego, jak krok po kroku pokonywać kolejne etapy wyznaczone przez mapę :) Pierwszy krótki postój - 500 metrów w poziomie i pierwsza mini przerwa na zdjęcia.
Kolejny postój robimy na 1500 metrze naszej wycieczki i również w tej okolicy robimy kilka zdjęć... Jak pokazał wczorajszy dzień, dobrą praktyką jest to, że do zdjęć wkrada się odrobina niestandardowych ujęć :P
Następny postój i przerwę na zdjęcia robimy na 2 kilometrze naszej trasy. Widoki zaczynają się robić coraz ciekawsze, ale w dalszym ciągu czekamy na MEGA WOW obiecane u celu naszej podróży...
2,7 km to już przedostatni postój na naszej trasie i kolejne zdjęcia księżycowego krajobrazu, który jest tutaj standardem...
...napotkanego po drodze śniegu...
...i wiatru, który znów chciał nam pourywać głowy...,
ale z cała odpowiedzialnością stwierdzam, że było warto... Choćby dla samych widoków...
cudownie! pozdrawiam, czytam i cieszę się, że znowu piszesz
OdpowiedzUsuń:) mam nadzieję, że uda mi się na dłużej wytrwać w postanowieniu pisania :) Ale w sumie jest szansa, po za półtorej tygodnia znów wyjeżdżam, tym razem do Wilna, więc będzie kolejna okazja do łapania ulotnych chwil :) Miłego!
OdpowiedzUsuńAle mi synu podniosłeś ciśnienie tym zdjęciem na fiordzie. Mamusia :)
OdpowiedzUsuńBartuś zgadzam się z mamą bo mnie też podskoczyło ciśnienie ogladając to zdjęcie ale zdjecia wspaniałe!
OdpowiedzUsuńZazdroszcze i Gratuluję!
Pozdrawiam seredcznie. ANIA D.:)))))))
Tam na prawdę nie było tak strasznie, jak mogłoby to wyglądać :) Ale dziękuję za troskę :)
OdpowiedzUsuń