Skoro za oknem pogoda sprzyjająca wszelkim aktywnością to nie mogło być inaczej – przyszedł czas na rower :D
W zeszłym roku sezon rowerowy udało mi się otworzyć w ostatni weekend lutego. W tym roku padło na pierwszy weekend tego miesiąca, więc można uznać, że jest progres i idąc tym tropem za jakieś 2 lata uda mi się dojść do momentu, który zawsze mi się marzył czyli sezonu rowerowego trwającego cały rok :D Ale pożyjemy – zobaczymy :)
Wczorajsza trasa – jak przystało na „pierwszy wypad w sezonie” nie była zbyt długa i całości biegła po asfalcie, a jej celem był park i „mini zoo” w sosnowieckim Kazimierzu. Choć pogoda jakoś bardzo nie rozpieszczała spacerujących ludzi i dokarmiających zwierzaki nie brakowało. My zrezygnowaliśmy z podglądania zwierzaków, kiedy wyraźnie zainteresowała się nami „Lama Plujka” - dla własnego komfortu – woleliśmy się oddalić na bezpieczniejszą odległość :)
Po drodze znaleźliśmy jeszcze trochę egzotycznych zwierzaków w wersji nieco bardziej cierpliwych na dziecięce zaczepki i kroplach coraz mocniej padającego deszczu, z uśmiechem i drobinkami błota na twarzach wróciliśmy do domu :)
a nie pochawliłeś się na jakim rowerze jechałeś ;)
OdpowiedzUsuńja myślę, że memu "niedzielnemu" rumakowi poświęcę osoby wpis - muszę mu tylko zdjęcie zrobić :D
OdpowiedzUsuń