Przede wszystkim oznaczenie dróg – Polska przyzwyczaiła nas
do tego, że jest jakiś tam kawałek asfaltu (lepszej lub gorszej jakości i w
lepszym lub gorszym stanie) a po jego środku przebiega biała linia,
oddzielająca od siebie pasy ruchu…
Pierwsza droga w Norwegii, którą mieliśmy okazję jechać z
lotniska do domu była oznaczona zupełnie inaczej. Próżno było szukać linii po
środku jezdni. Były za to przerywane bo obu stronach asfaltu (w tym przypadku w
lepszej jakości i w zdecydowanie dobrym stanie). Co to oznacza? Ano tyle, że
droga jest na tyle wąska, że jej administrator nie daje gwarancji, że miną się
na niej 2 samochody, więc należy zachować szczególną ostrożność!
Kolejne oznaczenia dróg też były nieco inne. Udało nam się
trafić na drogę z oznaczeniami podobnymi do Polskich, ale pewna subtelna
różnica jednak pozostała – w żadnym miejscu nie udało nam się znaleźć na drodze
z pasami rozgraniczonymi linią ciągłą… Tutaj nawet jeśli teoretycznie nie
powinno się wyprzedzać, to administrator daję Ci taką możliwość oznaczając ją
nieco dłuższymi pasami i krótszymi przerwami między nimi. Jeśli chcesz
wyprzedzać, to wyprzedzaj, ale pamiętaj, że należy zachować szczególną
ostrożność!
A ostrożność rzeczywiście warto zachowywać, bo tutejsza
policja podobno jest nieugięta i karze surowo. Nawet za niewielkie
przekroczenie dozwolonej prędkości można dostać solidny mandat, który po
przeliczeniu na złotówki sięga tysięcy złotych, a nawet iść na aresztu…
A w ramach ciekawostek zdjęcie jednego z gigantycznych mostów, które w niektórych miejscach zastępują bardzo częste tutaj przeprawy promowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz