- Marek, co tu można
robić u Ciebie na tej Sardynii jak pada deszcz?
- Jak to pada deszcz? O tej porze przecież tam się to nie zdarza…
- Jak na razie drugi dzień ściana wody, ale jutro ponoć ma być lepiej… Jakieś okno pogodowe na 2 godziny…
Tak w dużym uproszczeniu wyglądała nasza telefoniczna
rozmowa ze znajomym, który na długi weekend udostępnił nam swój dom na
Sardynii. Dla niewtajemniczonych jest to podobno najcieplejszy rejon Włoch, a
to co od trzech dni działo się za oknem było tylko jakąś anomalią pogodową,
której najstarsi Sardyńczycy nie potrafią zrozumieć ani tym bardziej
wytłumaczyć :)
W związku z powyższym nasze rowerowe i plażowe plany
musieliśmy odwiesić na kołek i poszukać jakiejś alternatywy. Jedną z nich było
zwiedzanie okolicznych miasteczek, które jednak sprowadzało się do brodzenia w
strugach rzęsistego deszczu i kluczenia wąskimi uliczkami portowych miasteczek
pamiętających czasy wojen krzyżowych i wielkich odkryć geograficznych.
Dlatego też, idąc za radą Marka, postanowiliśmy poszukać
gorących źródeł, których na wyspie ponoć nie brakuje. Problem jednak w tym, że
przewodniki turystyczne o nich milczą, a internauci też nie są nazbyt hojni w
informowaniu o nich. Jednak mając kilka cennych wskazówek od naszego
gospodarza, wyposażeni w ręczniki i kąpielowe ciuchy, zapakowaliśmy się do auta
i ruszyliśmy w głąb wyspy.
Po przeszło godzinie jazdy nawigacja zakomunikowała, że
dotarliśmy na miejsce. Zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy na zwiad w poszukiwaniu
upragnionego ciepła. Pierwsza miejscówka, choć rzeczywiście unikatowa, nie przekonała
nas do siebie. Zapewne było to zasługą tego, że aby się do niej dostać najpierw
trzeba było pokonać rzeczkę, która dzięki ostatnim opadom zamieniła się w rwący
potok, a potem sforsować łąkę „zaminowaną” przez stada owiec i wolno pasące się
krowy.
Dopiero druga miejscówka wynagrodziła wszelkie trudy
poszukiwań! Zlokalizowana w krzakach, po środku pola, kamienna wanna pochodząca
z czasów cesarstwa rzymskiego, wypełniona po brzegi ciepłą, krystalicznie
czystą wodą o delikatnym aromacie siarki, okazała się prawdziwym ukojeniem dla skołatanych
pogodą nerwów. Zaś prawie godzinna kąpiel naładowała nas takim poziomem
endorfin i pozytywnej energii, że nawet prognozy pogody na najbliższe dni
przestały wydawać się straszne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz