„Miasto urządzone bez mieszkańców jest jak mieszkanie, które ktoś
urządził za nas i każe nam w nim mieszkać. Nie ma opcji, żebyśmy czuli się w
nim dobrze. To po prostu nie może się udać.”
Rozmowa z Marcinem Bazylakiem i Piotrem Drygałą o nowoczesnym samorządzie, rozmowach z mieszkańcami i ich udziale w decydowaniu o mieście, która ukazała się na łamach dziennika Rzeczpospolita w maju 2015 roku.
Bartosz Matylewicz: Jakim miastem
jest Dąbrowa Górnicza? Dobrze urządzonym czy takim, które wymaga remontu?
Piotr Drygała: W zasadzie w każdym mieście znajdą się takie
przestrzenie, które zostały zaprojektowane tak po prostu i ludzie nie czują się
w nich dobrze, a widać to choćby po dzikich ścieżkach wydeptanych na
trawnikach.
Marcin Bazylak: Dąbrowa jest miastem, które wzrastało i rozwijało wraz
z przemysłem. Wtedy zupełnie inaczej myślało się o przestrzeni publicznej.
Dzisiaj ten czas staramy się nadrabiać m.in. podczas warsztatów z mieszkańcami
na których próbujemy wspólnie projektować ich najbliższe otoczenie.
Mieszkańcy chętnie biorą w nich
udział czy trzeba ich jakoś specjalnie namawiać?
Piotr Drygała: I tak i nie. Z jednej strony wiele osób nie interesuje
się tym co dzieje się wokół nich. Mają do tego pełne prawo. Z drugiej strony,
jeśli odpowiednio zorganizuje się tego typu dyskusję czy warsztaty, to okazuje
się, że wiele sceptycznie nastawionych na początku osób jednak bierze w nich
udział.
Marcin Bazylak: Ludzie coraz częściej zaczynają interesować się tym, w
jaki sposób decyzje prezydenta czy rady miejskiej wpływają na ich codzienne
życie.
Ta aktywność jest duża czy może
dopiero się rodzi?
Piotr Drygała: Rodzi się. Jest to początek drogi i wszyscy się tego
wzajemnie uczymy.
A może nieco przewrotnie. Po co
nam cała ta aktywność i partycypacja, skoro wybieramy przedstawicieli żeby nas
reprezentowali?
Piotr Drygała: Wybieramy ich po to, aby realizowali to, co mieszkańcy
wypracowali. Rada miejska i prezydent to trochę taki „mostek kapitański”, który
kieruje i pilnuje, aby miasto podążało wybranym przez mieszkańców kursem.
Marcin Bazylak: Mieszkańcy oczekują tego, że radni i prezydent oprócz
bieżącego funkcjonowania miasta, zapewnią trzymanie właściwego kursu, jakim
jest dążenie do oczekiwanej jakość życia. To z kolei wymaga ciągłej
dyskusji i ciągłego kontaktu z mieszkańcami. Obowiązkiem nas, samorządowców
jest bycie pewnego rodzaju animatorami. Nie możemy wychodzić do mieszkańców
i komunikować „my mamy pomysł na miasto”, tylko angażować do działania i
mówić „naszym pomysłem na miasto jest dyskusja z Wami i poznanie Waszych
potrzeb.”
Cieszę się, że patrząc na 25 lat działania samorządu, wiele samorządów
zdaje sobie z tego sprawę. Uczymy się tych relacji i mam nadzieję, że nigdy nie
przestaniemy tego robić, bo kiedy tak się stanie i dojedziemy do wniosku,
że wszystko już wiemy lepiej od mieszkańców, będzie oznaczało to
katastrofę.
Katastrofę?
Marcin Bazylak:
Katastrofę, bo jak inaczej nazwać samorządowca, który autorytarnie podejmuje
decyzje z pełnym przekonaniem, że robi to dla mieszkańców, a w rzeczywistości rozmija
się to jednak z ich prawdziwymi potrzebami.
Piotr Drygała: Najprościej mówiąc, problemem jest to, że przez ostatnie
25 lat samorządy polegały na fachowości swoich menadżerów. Tutaj właśnie zamyka
się to błędne koło. Nie rozmawia się o mieście, a przez to nie ma skąd wziąć
wspólnego kursu dla naszego statku.
Marcin Bazylak: Dzieje się tak, bo wadą nas samorządowców jest to, że
bardzo często boimy się przyznać że czegoś nie wiemy. A przecież nie jest tak,
że wybrany wójt, burmistrz czy prezydent wie lepiej niż sami mieszkańcy.
Mieszkańcy wybierają go, by był ich liderem. Zaufali mu i powierzają mu ster,
ale też wierzą, że będzie słuchał ich sugestii. Oczywiście są też mieszkańcy,
którzy mówią „wybierzmy ich i zapomnijmy, wynajęliśmy menadżera, to niech
zarządza”, ale na tym właśnie powinna polegać mądrość kapitana. Nie powinien o
nich zapominać i ich też spytać o zdanie. Będą się chcieli wypowiedzieć to OK,
nie będą chcieli to trudno.
A gdzie jest granica
partycypacji? Czy nie zmierzamy do skrajnej sytuacji, w której nawet najmniej
istotną decyzję będziemy konsultować?
Piotr Drygała: To złe podejście do partycypacji i konsultacji. Kluczem
przede wszystkim jest to, aby dobrze zaplanować i zorganizować te procesy.
Jeśli tak się stanie to uda nam się uzyskać owocną dyskusję o mieście i nie
trafimy w pułapkę, że nagle do podjętych już przez władze decyzji będziemy
starali się „dorobić” mnóstwo papierów i otoczkę społecznej akceptacji.
Pamiętać też trzeba o tym, że jeśli już raz zaczniemy konsultacje, to powinny
one trwać.
Marcin Bazylak: Dyskusja z mieszkańcami powinna dotyczyć tego, jakiego
miasta oni chcą, na co powinno być zorientowane. Jaka powinna wyglądać sieć
szkół, sieć chodników, jak powinien funkcjonować transport publiczny. Powinno
to jednak dotyczyć kierunków rozwoju, a nie bieżącego funkcjonowania miasta.
To, aby było sprawne, musi pozostać w kompetencjach samorządowców.
Partycypacja powinna być celem
samym w sobie czy może narzędziem do osiągania celów?
Piotr Drygała: Na pewno nie da się jej stosować jednorazowo i
wybiórczo, a procedura powinna być dobrana do środowiska w którym ma ona
działać. Nie ma jednej uniwersalnej i skutecznej recepty. W Dąbrowie
Górniczej mamy wypracowany model konsultacji społecznych, mamy program
współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi, ale to wszystko to są ramy, w
które wpisuje się konkretne przedsięwzięcia.
Marcin Bazylak: Budowanie społeczeństwa obywatelskiego to musi być
proces oddolny, bo partycypacji nie da się narzucić. W Dąbrowie to wszystko się
udaje, ponieważ jest to naturalna konsekwencja partnerskiego traktowania
organizacji pozarządowych, a współpraca z nimi jest jednym z filarów polityki
miasta.
Czyli nie ma już odwrotu?
Marcin Bazylak: Za nami 25 lat funkcjonowania samorządu. Sami wybieramy
wójtów, burmistrzów i prezydentów. Mamy rady miejskie do których wybieramy
radnych, w wielu miejscach są jednomandatowe okręgi wyborcze. Patrząc na to z
tej perspektywy, lepszej demokracji w samorządzie być nie może…
Ale często jednak czegoś brakuje.
Marcin Bazylak: Brakuje, bo często władza nie ma stałego kontaktu z
mieszkańcami, a wtedy ma tendencje do odrywania się od rzeczywistości i
zajmowania się sama sobą. Wiele współczesnych miast, rozwijając się, po drodze
pogubiło swoje cele. Brakuje miejsc, w których ludzie dobrze się czują, miasta
są dla samochodów, a galerie handlowe, tworząc przyjazną dla oka architekturę,
porwały miastom mieszkańców.
Boli mnie, że w dzisiejszych miastach jest wiele miejsc, które gdyby
nie były zabytkami lub ciągami komunikacyjnymi byłyby dzisiaj zupełnie puste.
Dlaczego? Bo nikt nie porozmawiał z mieszkańcami czego by oczekiwali. Miasta
urządzone bez mieszkańców są jak mieszkanie, które ktoś urządził za nas
i każe nam w nim mieszkać. Nie ma opcji żebyśmy czuli się w nim dobrze. To
po prostu nie może się udać.
Projektować z punktu widzenia
mieszkańca?
Marcin Bazylak: Projektować przede wszystkim z punktu widzenia efektu,
który chcemy osiągnąć. Być może to rewolucja, ale zacznijmy zarządzając
miastami patrząc na nie bez ograniczeń. Otwórzmy umysły i zacznijmy trochę
fantazjować, bo bez tej fantazji i marzeń nie zmienimy rzeczywistości. Na
przykład mówiąc o edukacji zastanówmy się, jacy absolwenci mogliby wychodzić z
naszych szkół? Ja chciałbym, żeby mieli oni opanowane 2 języki, aby w ich edukacji
położony był nacisk na matematykę, żeby znali historię swojego regionu, żeby
byli sprawni fizycznie i byli świadomymi obywatelami. Chciałbym też w tym
temacie poznać opinie moich sąsiadów czy znajomych. Kiedy już odpowiemy sobie
na to pytanie zacznijmy dyskusję o programach edukacyjnych, a nie o tym ile
mamy budynków szkół czy sal gimnastycznych.
To ma szanse powodzenia? Taki
punkt widzenia może się przyjąć?
Piotr Drygała: Do samorządu trafia coraz więcej ludzi, którzy działali
w organizacjach pozarządowych, którzy budowali społeczeństwo obywatelskie i
którzy rozumieją, że to jest ta droga. Że zarówno organizacje pozarządowe jak i
samorząd muszą słuchać mieszkańców, ale i siebie nawzajem. Jeśli tak się będzie
działo, to wszyscy efektywniej będą realizować swoje zdania. Tylko tyle i aż
tyle.
Marcin
Bazylak: Wierzymy, że to początek drogi i że samorządy w tym właśnie kierunku
będą ewoluowały. My wyrastamy z nurtu, który nie uważa że reformy w tym kraju
już się skończyły i proces zmian jest już za nami. Problemem nie jest to czy
będziemy się wybierać: w okręgach jedno czy wielomandatowych, ale to jak w
przyszłości będzie funkcjonowało państwo i samorząd.
***
MARCIN BAZYLAK – Pełnomocnik Prezydenta Dąbrowy Górniczej, koordynujący
działania w obszarach promocji, kultury i sportu, informatyki, kontaktów z
mediami oraz współpracy międzysektorowej. Od lat związany z dąbrowskim
samorządem i lokalnymi organizacjami pozarządowymi. Zwolennik dialogu i
orędownik włączania mieszkańców we współdecydowanie i zarządzanie miastem.
PIOTR DRYGAŁA – Kierownik Biura Organizacji Pozarządowych w Urzędzie
Miejskim w Dąbrowie Górniczej, Przewodniczący Komisji Dialogu i Partnerstwa
Związku Miast Polskich, działacz Stowarzyszenia Zielone Zagłębie i
Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych (członek zarządu 2009-2013).
Współtworzył, wdrażał i realizuje mechanizmy dąbrowskiego modelu współpracy JST
z NGO, dąbrowskiego budżetu partycypacyjnego i systemu miejskich konsultacji.
Uczestnik pracy nad: "Standardami procesów budżetu partycypacyjnego w
Polsce", "Kanonem lokalnych
konsultacji społecznych" oraz „Standardami funkcjonowania Rad Działalności
Pożytku Publicznego w Polsce” i „Modelu Współpracy JST z NGO”. Odznaczony we wrześniu 2014 roku przez
Prezydenta RP za zasługi w działalności na rzecz rozwoju społeczeństwa
obywatelskiego w Polsce Złotym Krzyżem Zasługi. Jest, też jednym z laureatów Nagrody
Obywatelskiej 25-lecia Samorządu
Terytorialnego w Polsce.